Planowane postarzanie produktów - prawda czy mit?

Planowane postarzanie produktów - prawda czy mit?

Planowane postarzanie produktów - prawda czy mit?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
12.12.2012 16:21

Jeśli twoja pralka lub lodówka zepsuła się zaraz po zakończeniu okresu gwarancyjnego, po czym dowiedziałeś się, że jej naprawa będzie całkowicie nieopłacalna i lepiej abyś zakupił nowy produkt, możliwe, że stałeś się ofiarą "planowanego postarzania produktów".

Pojęcie "planowanego postarzania produktów" jest znane nie od dziś, jednak dopiero w ostatnich latach zrobiło się o nim głośno za sprawą francusko-hiszpańskiego filmu dokumentalnego "Spisek Żarówkowy - nieznana historia planowanej nieprzydatności". Przedstawia on spojrzenie autorów na strategię biznesową producentów, którym niekoniecznie zależy na tworzeniu sprzętu mającego służyć przez lata. Wręcz przeciwnie - autorzy filmu sugerują, że właśnie tworzenie urządzeń o niskim czasie przydatności do użycia leży w jak najlepszym interesie producentów. Dzięki temu klient musi częściej kupować ich produkty.

Spisek żarówkowy
Wiadomo jednak, że pojedynczy producent, który nagle zacząłby tworzyć sprzęt psujący się po roku, szybko wypadłby z rynku. W końcu niezadowolony klient nie zakupiłby jego produktu ponownie. Producenci rozumieli, że wprowadzając takie zmiany musieliby działać wspólnie - a pierwszą ofiarą takiej strategii stała się... żarówka.

Pierwsze żarówki charakteryzowały się wyjątkową wytrzymałością i zapewniały oświetlenie domów i mieszkań przez długie lata. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest 40-watowa żarówka produkcji Shelby Electric Company, która w tym roku obchodziła 111. rocznicę bezawaryjnego działania. Zainstalowana jest w remizie straży pożarnej Livermore w Kalifornii, a dzięki kamerze internetowej każdy może na żywo sprawdzić, że działa do dziś, dając dowód na to, jak wytrzymałe żarówki niegdyś produkowano.

Najwięksi producenci szybko uznali jednak, że wytwarzanie długowiecznych żarówek nie leży w ich najlepszym interesie. W 192. zawiązany został kartel "Phoebius", skupiający takie firmy jak Osram, Philips czy General Electric. Jego celem było nie tylko dbanie o interesy skupionych w nim podmiotów na światowych rynkach, ale także ustalenie granicznej żywotności żarówki na poziomie nie przekraczającym 1000 godzin. W efekcie, pod groźbą sankcji finansowych, porzucono więc próby stworzenia "żarówki na lata".

Nowy plan
II Wojna Światowa zepchnęła na drugi plan ekonomiczne strategie koncernów, ale "planowane postarzanie produktów" powróciło zaraz po jej zakończeniu. Tym razem jednak już nie w formie tajnych planów karteli, ale jako całkowicie jawny sposób na zachęcenie konsumentów do zakupów. Ówczesny guru wzornictwa przemysłowego Brooks Stevens określił to słowami "Planowane postarzanie to wyzwalanie w konsumencie pragnienia posiadania czegoś trochę nowszego, trochę lepszego i trochę szybciej niż tego potrzebuje".

Objawiało się to w kreowaniu trendów, najlepiej zauważalnych w branży odzieżowej, gdzie niemodne już ubrania konsumenci wolą zastąpić czymś nowszym, chociaż posiadana przez nich garderoba dalej jest w nienagannym stanie. Podobny sposób zwiększania sprzedaży możemy zaobserwować także w dziedzinie sprzętu elektronicznego. Szybki postęp technologiczny sprawia, że świeżo zakupiony telefon czy telewizor już po krótkim czasie staje się przestarzały. Osoba, która nie chce zostać w tyle, kupuje więc nowe modele, nawet jeśli dotychczas posiadany przez nią sprzęt dalej jest funkcjonalny.

Obraz
© (Żarówka świecąca już 111 lat - odśwież stronę, aby uaktualnić obraz. Źródło: www.centennialbulb.org)

Planowane postarzanie a sprawa polska
Kiedy powojenna Ameryka adaptowała się do nowych form konsumpcjonizmu, tkwiącym w socjalistycznej rzeczywistości Polakom zupełnie obcy był termin planowanego postarzania produktów. Panujący wtedy u nas system odrzucał metody wolnego rynku, a tym samym wizja producenta, który sam zaniża wytrzymałość swojego produktu wydawała się zupełnie nierealna. Wytwarzany u nas wtedy sprzęt był prosty i mniej atrakcyjny niż zachodnie odpowiedniki, ale za to był długowieczny - a nawet jeśli uległ awarii, jego naprawa nie sprawiała problemu. Powszechnym określeniem na socjalistyczne urządzenia gospodarstwa domowego było "gniotsa nie łamiotsa", a sentyment do niego dalej żywy jest wśród wielu użytkowników do dziś posiadających ciągle sprawną pralkę Franię lub małe AGD spod znaku Predom.

Baterii nie wymienisz
Kwestia planowanego postarzania produktów wróciła na wokandę w 200. roku, kiedy niezależny producent Casey Neistad rozpoczął kampanię przeciwko firmie Apple filmem "iPods Dirty Secret" (ang. "Brudny sekret iPoda"). Zarzut dotyczył niewymienialnych w urządzeniu baterii, po których zużyciu klient zmuszony był do zakupu nowego odtwarzacza, ponieważ producent nie przewidywał możliwości wymiany samej baterii. Sprawa znalazła finał w sądzie, a przedstawicie poszkodowanych przekonywali, że bateria w urządzeniu została specjalnie zaprojektowana tak, aby mieć krótką żywotność. W efekcie zawarta została ugoda, a firma Apple zobowiązała się wprowadzić procedurę wymiany baterii i przedłużyła gwarancje do 2 lat.

Czy był to tylko pojedynczy przypadek? Postanowiliśmy zapytać osoby zawodowo zajmujące się naprawą urządzeń elektrycznych. - _ Kiedyś naprawa zepsutego sprzętu była łatwiejsza, dziś często jest nieopłacalna _ - mówi chcący zachować anonimowość serwisant sprzętu AGD. Wpływać na to może znacznie większe skomplikowanie technologiczne produktów, w końcu im więcej funkcjonalności, tym więcej potencjalnych źródeł awarii. Ocena jednak nie jest jednoznaczna: - _ To nie jest tak, że każde nowe urządzenie zaraz się zepsuje. Nowoczesne urządzenia również mogą działać latami, dużo zależy od konkretnego modelu i naszego szczęścia _ - dodaje.

Obraz
© (fot. Thinkstockphotos)

Termin przydatności do użycia
Czym innym jest jednak zwykła awaryjność, a czym innym planowanie jej terminu - jak w przypadku niektórych drukarek, w których producenci montują chipy trwale wyłączające urządzenie po określonym czasie pracy. Konsument powinien być informowany o tym, ile dany sprzęt będzie mu służył. Były minister środowiska Andrzej Kraszewski jeszcze w trakcie pełnienia swojej funkcji zaproponował w Brukseli pomysł naklejek na urządzeniach z informacją o czasie użytkowania. - _ Rzeczy powinny służyć nam dłużej. Nowe urządzenia niosą ze sobą postęp, ale jeżeli ktoś mi powie, że ten postęp dokonał się w taki sposób, że w tej chwili pralki są programowane, żeby technicznie skończyć swoje życie w ciągu 5 czy 6 lat, to nie uwierzę _ - powiedział dla PAP._ - Tu nie chodzi o postęp, tylko przede wszystkim o to, żeby zmusić konsumenta do ciągłego kupowania nowych rzeczy. Koszt środowiskowy w tej logice się nie liczy _ - dodał. Minister ocenił, że co najmniej 3. proc. sprzętu, który trafia na wysypiska, nadal jest sprawny.

Takie etykiety informacyjne ułatwiłyby konsumentom dokonanie właściwego wyboru. Zakup bardziej trwałego sprzętu ma nie tylko wpływ na domowy budżet Polaków, ale także na środowisko naturalne, gdzie coraz większym problemem jest kwestia składowania elektrycznych śmieci. Dodatkowym zabezpieczeniem dla klienta może być też kwestia przedłużonej gwarancji oferowanej przez producentów i sklepy, wiąże się ona jednak ze zwiększonymi kosztami. Podejmując decyzję o zakupie powinniśmy kierować się zimną kalkulacją i zaufaniem do sprawdzonych marek. Musimy pamiętać, że naszymi wyborami dajemy informacje konkretnym producentom, o tym co sądzimy o jakości ich produktów, a tym samym decydujemy o ich kondycji finansowej. Głosujmy portfelami.

Poprosiliśmy także o komentarz producentów sprzętu AGD i Związek Pracodawców AGD "ceced". Do momentu publikacji materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

PS, WP.PL

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)